Plaża
i budzik bezczelnie przeczytał mi w
myślach
nie pójdę do pracy
A właśnie że pójdziesz
Tyktaku ty-kacie
wiec resztki snu zbieram
i lepię nasenną
kuleczkę pigułkę
kolorem smakuje
jak piłka plażowa
jak słońce pękata
i łykam sen ciepły
i znów piasek z dłoni leniwie się sypie
i uśmiech powoli rozpuszcza się w wodzie
nad Morzem Niesmutnym gdzie woda
łaskocze
utrwala wspomnienia
a gorzkie wymywa
zostanę
utonę
zapomnę
pod wodą
oddycham
leniwie
i śmieję się głośno
bo życia za dużo
a śmierci za mało
a budzik się przyśnił
zasnąłem
na plaży
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.