Płomień...
...Kamilowi....:*
Płonę na stosie pożądania,błagając o
jeden pocałunek...
A więc tańczmy,obsypujmy się
pocałunkami,
dalej tańczmy..a gdy ucichnie muzyka
naszych ciał,spójrz w moje oczy,bo chce
w Twoich źrenicach dostrzec tą iskrę
szczęścia,ten obłok zaufania do
siebie...
Przyjacielu,mężu,kochanku,w namiętnych
a zarazem delikatnych przeplataniach
naszych
ciał,zaśnijmy w błękicie pościeli...
A gdy blask księżyca obudzi w Nas żar
pożądania,och! Wtedy już będę Twoja
na wieczność...
Pierwszym promieniem słońca ogrzej
mnie swym ozdobnym ramieniem,a
ja szeptem wyrecytuję Ci miłosną
poezję mojej duszy...
Komentarze (1)
Moze inaczej ułożyłabym wersy.. ale to Twój wiersz.
Podoba mi się i Twojemu mężowi też pewnie się spodoba
:)