Płonąca róża
Kiedy wracałam do domu
zauważyłam płonącą różę,
ja ją widziałam, ale inni nie,
wszyscy byli zajęci niczym,
a ona nieustannie płonęła,
krzyczałam, żeby ktoś jej pomógł,
ale nikt mnie nie słyszał,
albo raczej nie chcieli mnie usłyszeć,
jej płatki opadały na ziemię
jak niespełnione nadzieje,
nie cieszyła już mych oczu tak jak
kiedyś,
tyle ludzi obok niej przechodziło,
ale nikt się nie zatrzymał, nikt nie
pomógł,
widziałam w niej jednak radość i uśmiech
aż do chwili,
w której spłonęła...
Komentarze (1)
Dobre przesłanie w wierszu ukryłaś...Pędzimy przed
siebie nie widząc niczego więcej,poza czubkiem
własnego nosa.A Ktoś obok może niemym krzykiem wołać o
pomoc.