Po cholerę mówić...
Po cholerę mówić tylko dotyk się liczy
I noc, co na palcach do okien się skrada
Na rzęsach jak mgła osiadając zwiewnie
Taka przeźroczysta, ospała i blada
Pocałunkiem zamyka zmęczone oczy
Palcami włosy rozczesuje wzburzone
Potem gdzieś w kącie cicho siada
Patrząc na ciała w siebie wtulone
A my zawsze tacy sami, zakochani
Jak dwoje dzieci, mali i bezbronni
Chełpiący ciszę i nieme rozmowy
Przygarniamy noc ledwo przytomni
Wszystkie strzygi, zjawy i upiory
Z uśmiechem zapraszamy do siebie
Z pod łóżka, z szafy i z bram
Tych jasnych plamek na niebie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.