Po łąkach zapach szedł...
Po polach,łąkach,lasach
zapach szedł,
a za nim zachód mknął,
i jeszcze się ścigają,
dalej...dalej...dalej...
A ja jak cieć za nimi,
za tymi polam,łąkami,
lasami idę.
Za tym zapachem
śpieszę.
I nieprzytomnie biegnę...
Ktoś woła,
płacze za mną,
nie wierzy jeszcze
że za tymi zachodami,
tam, gdzie widnokręgu skraj
za polami,lasami,
te same łąki pachnące
ziołami i kwiatami,
ta sama wieczność leży.
....do końca świata....a może dłużej...?
Komentarze (3)
zapach lak? to wakacje:D hehe, ladnie napisane:) fajny
wiersz=brawoo!
Ten zapach łąk-może zniewolić umysł...
ta sama wieczność i taka sama wietrzność
i życia, i szczęścia. pozdrawiam.