Pocałunki
Pocałunki
Gdy pocałunkami, są usta nabrzmiałe.
Ulecą do twoich, jak gołębie białe.
By warg twoich, słodycz smakować.
Słodycz, ambrozję, po trosze smakować.
Gdy krew stanie się gorąca.
Rozpali umysły nasze do końca.
Rozkoszy, rozszalałe morze spłynie.
Fala za falą, ciał namiętnych, nie
ominie.
Ogrzeją uczuć, buchającym gorącem.
Aż piersi twe, staną się wrzące.
Zaczną pulsować i wrzeć.
Ja w objęciach swych, chcę cię mieć.
By cieszyć się z tobą, we dwoje.
Chwilą namiętną i błogim spokojem.
Gdy nabrzmiałe od pocałunków, wargi.
Szeptać będą, słodkie skargi.
Dlaczego tak mało, tych pocałunków?
Słodkich i błogich, jak wytrawnych
trunków.
Nimi to można, upić się do końca.
Do zatracenia, do skończenia słońca.
Sławek
02.12.2008
Komentarze (7)
Wiersz przepiękny i bardzo się cieszę, ze znowu
piszesz.
ciekawie napisane o pocałunku.
zawsze nam za malo i wiecej milosci sie chce bo gdy
jest prawdziwa dzis jutro i wczoraj czerpiemy do pelna
sercem przepelnieni:) pozdrawiam
Az cieplej sie zrobilo po przeczytaniu
...pełen namiętności wiersz i jakby wołający o jeszcze
aż do "skończenia słońca".
wiersz zmysłowy smakowite pocałunki :) Pozdrawiam
Bardzo zmysłowy z nutką niedosytu...cóz moze usta zbyt
obolałe:)