pociecha
kłócą się myśli między sobą
każda z nich ciągnie w swoją stronę
skrzypi podłoga drepcą buty
chowa się dzień za nieboskłonem
latarnia blask do izby rzuca
zginął to nie jej przecież sprawa
zajrzała tylko do mieszkania
z cieniem starego się zabawia
łazi tak za nim więc po ścianie
wpatruje się w rytm jego kroków
słucha rozmowy z Panem Bogiem
tych umów co poprzysiąc gotów
godzina duchów już za nimi
szczęk bramy mąci ciszę nocy
stary się cieszy wrócił przecież
to nic że chwiejnym krokiem kroczy
Komentarze (18)
ciekawa refleksja
Oby tylko często nie wracał chwiejnym krokiem
Bardzo ładnie:)
Pięknie. To nic,że chwiejnym krokiem, ale wrócił.
Pozdrawiam.