Podniebny sen s
Próbowałem na niebie promień Słońca
złapać,
w zakamarki twej duszy i serca
zaświecić.
Miłość chciałem płomieniem na nowo
rozniecić -
po chmurach ołowianych do ciebie się
wdrapać.
W tym tangu z różą w zębach wirowałem
nocą,
nieodmiennie w swym rudym szczęściu
zakochany.
Niby motyl urodą twą oczarowany,
szybowałem po niebie gdzie się gwiazdy
złocą.
A gdy ci o świtaniu zajrzałem w oczy,
i odbiciem błękitu się rozkoszowałem.
Wiatr rozwiał słodkie chwile tej upojnej
nocy -
wkoło cudnie pachniało twoim jędrnym
ciałem.
Czas zaciera wspomnienia, samotnością
broczy,
choć nigdy nie zapomnę jak cię pokochałem.
Komentarze (22)
Niezmiennie tęskno.
Pozdrawiam :)
Piękny, tęskny sonet o miłości... pozdrawiam
uroczo ..tango róża serce na dłoni - cóż można
jeszcze dać z miłości do niej:-)
pozdrawiam
Piękny sonet...oczarowałeś.
Miłego dnia.
Twoja wena Cię nie opuszcza- i niech tak zostanie!
A ja jestem jsk ten motyl, oczarowana i formą i
treścią sonetu...każdy nadtępnym coraz piękniejszy...
pozdrawiam serdecznie
ładne :) pozdrawiam