półmartwa natura
oczy szklane w dal zapatrzone
ręka zsiniała bólu nie czuje
na próżno szukać zapachu kwiatów
śnieg przykurzony wokół króluje
zatopione w mlecznej poświacie
palce niezdolne do poruszenia
ciało zdrętwiało gdzieś po południu
zastygło w smutnych dopełnieniach
czekając na przedostatniej stacji
koniec tej drogi czas już wyznaczył
światła przygasły na trzy minuty
serce przerywa a rozum majaczy
półuśmiech na twarzy wypełnia czekanie
wspomnienie młodości co przeminęła
radości niewiele wiele narzekań
ostatni nocny pociąg nadjechał
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.