W połowie drogi do piekieł
nie musisz już kroczyć
ni biec ni stać
nigdzie nie musisz ,,skoczyć”
i wreszcie przestaniesz się bać
on już nie parska nie syczy
głos ma najsłodszy ze wszystkich nut
dostrzec w nim trochę słodyczy
wielki wielki był to trud
za plecami zostali wrogowie
w ich sercach tkwią ostrza
o twych szczęściu żaden się nie dowie
a droga kręta robi się prostsza
czy to zdrada wołasz gdyś spostrzegł
własną krew na kamiennym blacie
a on mówi czy bym cię ostrzegł
gdybym chciał cię zabić bracie
i już nie kusi nie zwodzi
a ty mu bezgranicznie ufasz
czy nie widzisz że duszy on szkodzi
sprzedałeś ją i nikogo nie słuchasz
chrześcijanom, satanistom, muzułmanom, islamistom, hinduistom, judaistom, ateistom i wszystkim, których nie wymieniłam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.