***Półplastycznie***
Nie umiem już
liczyć gwiazd,
bo zabrakło mi
trochę nieba.
Gubię się
stojąc w miejscu.
Za szybko
wiruje mój świat.
Zbyt blisko Ziemi
są moje stopy.
A tak kocham
wschód słońca
na Marsie.
Zbyt słabo
splatam palce,
by pomyśleć,
że ktoś prowadzi mnie
za rękę.
Irracjonalnie
zaznaczałam swoją wolność
różową kredką.
I tak
nikt mi jej nie zabierał.
I nie było nikogo.
kto zaczarowałby
moje lustro.
A jednak iluzja
grała mi
cicho do snu.
***
Chybotliwe myśli
igrały
ze słowikami.
Na w pół martwymi.
Nie umiem prosić,
by Bóg odebrał mi nogi,
gdy chcę uciekać.
Nie chcę walczyć.
Dziś półplastycznie
obejmuję się
Twoimi ramionami.
I bezsensownie
wierzyć chcę,
że marzenia
się spełniają...
Nie wierzę, że będzie dobrze. Nie widzę sensu w tym co robię... Żegnajcie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.