poranek z jah
porankiem siadam na krzesle wpatruje się w
okno i rozmyślam
chwilowo mnie nie ma
tłumie w sobie krzyk
ciepłe promienie oplatają moja twarz
czuje twoje błogosławieństwo
jak kładziesz mi dłoń na ramieniu
juz wszystko wygląda inaczej
cicha muzyka wydobywająca sie z mojego
serca
to jest coś co jednoczy nas
strach mija wiem że czuwa jah
w wielu postaciach w kazdym dzwieku
słodkiego reggae
jest przy mnie oddycham nim
skulona na krzesle rozpalam po cichu miłość
teraz razem z nim znów oddycham tym
w plucach słodki dym
obalamy babilon
Komentarze (1)
taki ciepły ten wiersz...
"Jah jest trenerem, ja jestem jego zawodnikiem"