powrót
Porzucony pędzel przytuliłam dłonią
Rozgrzał zmarszczki losu jak eliksir
życia
Kciuk społem z centralnym w miękkim walcu
toną
Tylko wskazujący budzi ich z amoku
Myślą jedną stłukłam lodowate cięgi
Rezonerskie treści o infantylności
Wstęga lat milowa, wzrokiem tuląc błękit
Proszę o dyspensę z plastycznego postu
Wymaluję niebo z Wami na cokole
Otulę szafirem szorstkie zwykle lica
Dziś zagracie w szachy z jowialnym
aniołem
Z gońcem list poślecie setki pięter
niżej
Wypełnię karminem podpiersiowe dyski
Wleję w nie nadzieję, familiarną dumę
z jedynej na ziemi, dziecięcia-artysty
Byście zrozumieli, to nie jest naiwność

solutions

Komentarze (7)
Dobrze ze wróciłaś, dobrze, że tworzysz:)
mnie się również spodobał, obraz malowany poezją.
przypadkiem natknęłam się na ten wiersz, ładny jest :)
Piękne obrazy słowem malowane-tak to powroty
udane-pozdrawiam!
Wyjątkowo ładny wiersz. :)
Wiersz bardzo mnie zaintrygował a to przez bliski memu
sercu temat. Treść przywiodła mi na myśl twórczość
Nikifora Krynickiego? Wspaniałe metafory. Pozdrawiam:)
Warto było tutaj wejść by przeżyć to wybudzenie z
letargu i powrót do życia. Wiersz jest pełen wiary i
siły. Bardzo mi sie podoba.