Powrót do korzeni
Wszystko, co złego zrobiliśmy w życiu
ma swoją przyczynę i podstawę w bólu
Zazwyczaj sami pchamy się w ogień skaczemy
w niego ze ślepą wiarą
myśląc, że właśnie tam znajdziemy to, czego
szukamy
i płomień nas nie spali, a wręcz odwrotnie
– wzmocni
Chce mi się płakać, najzwyczajniej w
świecie płakać
nad tym, jakie zniszczenia muszę teraz
sprzątać
po twojej krótkiej obecności w moim
życiu
Obiecałam, że pokocham siebie mocniej
niż kiedykolwiek mogłabym kochać ciebie
ale nigdy nie zapomina się ludzi, którzy
cię ocalili
to nosi się ze sobą w sercu do samego
końca
To nie ty musisz teraz płacić za to, że
zapomniałam o najistotniejszej rzeczy
aby nigdy nie pozwolić drugiemu człowiekowi
żeby stał się całym światem, celem życia
To ja powinnam być słońcem
i nigdy nie pozwolić ci zasłonić sobą moich
marzeń
to ja powinnam być własnym, cholernym
słońcem
Kto wiedział? Oczywiście wszyscy
ale dopóki nie poczujesz oparzenia na
własnej skórze
możesz słuchać ostrzeżeń z wielu ust
dopiero, gdy się sparzysz – wtedy wiesz i
pamiętasz
Komentarze (5)
Świetny, życiowy wiersz pozdrawiam;)
Zgadzam się
Miłego
Żeby powrócić do korzeni (istoty sprawy) musi się coś
takiego wydarzyć co przeleje czarę goryczy...Emocje
płynące z wiersza są autentyczne i wypływają z każdego
wersu, pozdrawiam serdecznie
Ciekawy wiersz z dobrą refleksją:)pozdrawiam
cieplutko:)
oj, tak.