Z pozycji bzu, bzu, bzu...
Czy ktoś myśli, że to tak łatwo,
być bzem rosnącym nieruchomo?
Wiatr cię wyszarpie, mocno, wartko
gałąź serce złamie. Wiadomo.
A później kiedy już do słońca
rozchylasz swe pachnące kwiecie,
trzmiel nagle wpadnie i postrąca,
pomiesza słupki, płatki wgniecie.
Kuprem zakręci i nasypie
(jakiś ten pyłek nieznajomy),
a ja tak patrzę i nie wierzę,
że słupek jest nim zachwycony.
Normalna zdrada w kwiatostanie
i co mam robić zrozpaczony,
gdy to jest maj w swym błogostanie,
a on tak pięknie jest spełniony.
Komentarze (47)
Broniu, tak właśnie. Ta 'zdrada' wpisana w naturę. :)
Pozdrawiam i dziękuję. :)
Elenko kocham bez. Mam z nim wspomnienia. Każdy
kwiatek ma się za swoje. Nie było by owoców, żeby
wiatr, lub owady nie zajrzały do kwiatka. Serdecznie
pozdrawiam.