Prawda
Gdy w próbach godziny szczerości
Omdlałym patrzył spojrzeniem
Bezkresnych dni namiętności
Gasił pragnienie-pragnieniem
W wiodącym melodię rozgłosu
Biadowań smutnych żałości
Pytając pragnienie z zanosu
Nic nie miał, nic prócz litości
Przeklętych próz tego świata
I życia w kłamstwie zdradzonym
Lecz szczerość odsłoni się wszędzie
Swym boskim licem święconym
I choćbyś się w krater wulkanu chował
Dojdzie tam sama, choć jako lawa
I wyjdzie na jaw, co żeś ukrywał
I wyjdzie na jaw prawda krwawa
A potem już tylko pokutę ci zada
Albo od razu do piekieł cię strąci
I w wielkim bagnie, moczarach
przeklętych
Skołysa cię z błotem, i z błotem cię
zmąci...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.