Prócz błękitnego
Poranek jest jak początek życia.
Otwieramy drzwi, a tam świeże niebo
i haust powietrza, i krok do przodu,
jeszcze jeden dzień, powitanie nowe.
Wchodzisz setny raz na drogi, ścieżyny,
niby wszystko znasz, a wiele się
zmienia,
zzieleniały głaz z mchem pospolitym
codziennie inną mieni się barwą.
Chmury się strzępią, kłębią nad głową,
raz wyrastają znikąd, raz nikną,
„nic nam nie trzeba prócz błękitnego
nieba*”, by z dobrym wspomnieniem
zasnąć.
Komentarze (18)
U mnie jest już późne popołudnie. Słuszne
spostrzeżenie wpisane w formę wiersza bez rymów.
Przerzutnia dowartościowuje wiersz.
Pozdrawiam :)
Błękit nieba zawsze nastraja optymistycznie. Gorzej,
kiedy niebo jest ołowiano-szare.
Wiersz skojarzył mi się ze słowami Stachury - "dla
wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba".
Ono jest za darmo, nie trzeba się o nie bić, wystarczy
podniesć głowę i patrzeć na spektakl natury.
Pozdrawiam serdecznie.