promień nadziei...
chodzi życie po korytarzach
płytki terakoty odmierzają czas
jedno kulawe
drugie garbate
inne znów rakiem przechodzi
każde choć podupada na zdrowiu
nie widzi innej możliwości
tylko żyć i żyć
a słońce ukradkiem przebija przez chmury
zagląda do okien poczekalni życia
wszystkim jednako użycza promieni
i tym kulawym
i tym garbatym
tym co rakiem przechodzą
wszyscy liczą na cud
że żyć będą wiecznie
a lekarz co powiedział
eee....przepisał jakieś tabletki
i też odwrócił się twarzą do słońca
Komentarze (9)
Ciekawe spostrzeżenia w oryginalnej formie... Podoba
mi się Twój wiersz....
"eee....przepisał jakieś tabletki
i też odwrócił się twarzą do słońca" podobało
się...mi:))
smutne migawki ze szpitalnego życia... świetny koniec
I ja mam obraz nie tak dawno przeżytych chwil na
korytarzach szpitalnych. Też liczyłam na cud , lecz
nie doczekałam go, wiersz ciekawie napisany,
pozdrawiam.
mimo młodego wieku wiem co to znaczy ,bratowa,ciocia
...jedno z nich już nie żyje a szkoda pisać
...pozdrawiam autora że poruszył temat
też tam byłem w zeszłym roku,na szczęście nie jako
pacjent.Nie zdajemy sobie sprawy ile jest lęku i bólu
w takich miejscach i pomieszane to wszystko z
nadzieją+
Spędziłem trochę czasu w Instytucie Onkologi w
Gliwicach. Tam życie nabiera nowych wartości!
Pozdrawiam!
Tak,wiersz dobry ale bardzo smutny.A precz
smutki!!!!!!Endrofiny w duzych ilosciach maja
dzialanie uzdrawiajace.Pisz takie wiersze jak ten
poprzedni.Ufnie kochaj i dziel swa milosc z bliska Ci
osoba.Pomaga!!!!!!!!!!!!!
Tak bywa niestety...dobry wiersz, bardzo dobry:)