Promienie
W morzu czarnym
Umysłu
Złowiłem złotą rybkę
Wszystkie trzy życzenia
Zamieniłem na jedno
Szczęścia choć trochę
By choć trochę czerń wypełniło
Światło
W światłości skąpany
Zrzucałem kolejną płonącą część
Garderoby
Nagi w świetle radości
Zacząłem płonąć
To chyba jednak nie dla mojej
Ciemności
Bo zbyt mocno mnie zajęła
Dusza ma płonie w każdym promyku
I mimo dobrego końca zbyt bolesna jest
Chwila
Chwilami nad tym myślę
Że wezmę się za siebie
Że wkońcu promień w czerń mglistą
Wpuszczę
By pałac na ruinach ogrodu wyrósł
Zrobię to jutro
Bo dzisiaj za bardzo mnie parzy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.