Prosto z mostu
przebudzona czymś czego nie da się
zdefiniować
nie mogłam dalej spać twarzy mi
brakowało
od szerokiego uśmiechu
przystawione do piersi rosło jak apetyt na
życie
nagle wymknęło się z rąk puściło w te pędy
pod stół
chciałam je dogonić wziąć na kolana
zatrzymać
ale wybiegło gdzie schody kręcone
było żywą dziewczynką z burzą rudych
loków
znalazłam ją pod drzewem
zwiniętą niczym wieczór przy ścianie plotła
trzy po trzy
a liście przebierały w kolorach
zapaliła trawkę dym rzedniał nad miastem
nie wiedziałam jak się nazywam
Komentarze (8)
Sen - nie sen... żeby być małą dziewczynką...trzeba
zapalić trawkę - to jedna z możliwych interpretacji.
Serdeczności.
Jak zwykle niebanalnie...Bardzo mi się podoba.
"zwiniętą niczym wieczór przy ścianie plotła trzy po
trzy
a liście przebierały w kolorach" trzeba przyznać, że
umiesz tak zestawiać słowa, że tworzone obrazy
wdzierają się w serce; jestem pod wrażeniem
Twoje wersy zatrzymują czytam ponownie
niesamowity - bardzo wymowny....
chylę czoła
Ciekawy wiersz. Po przeczytaniu zostawia ślad w
pamięci. Miłego dnia.
"było żywą dziewczynką z burzą rudych loków
znalazłam ją pod drzewem" - Wymowny. Serdecznie
pozdrawiam
Miłego DNIA
Prosto - (jej uciekło dziecko, którą była ona) - z
mostu.
:)