Prozaiczność liryki
upatruję nadziei w horyzontu zarysach,
skradającej się na palcach wyczekuję
radośnie. Chwilom ciężkim jak powietrze
dodaje skrzydeł
by wzbić się mogły nad atłas przestworzy.
Widzę, czuję, tak to powinno być napisane,
nie słowem, leczy czynem. Wybacz mi proszę,
że liryki używam,
by konwersacji naszej dodać polotu.
Pewnie nie zrozumiesz, bo nie jest na
siłach człowiek zrozumieć przesłanie moje,
lecz nie zapomnij proszę o tej zbitce
liter, którą wyjąłem z kieszeni jak
portfel.
Szukając znaczeń i wartości pochyl się nad
tym, że piszę do Ciebie,
czasami to czasownik więcej przynosi
niż gdybyś spojrzała na rzeczownika minę.
Uśmiechnij się proszę, gdy czytasz,
gdy śpisz i wirujesz ze mną,
bo pada śnieg metafor życia,
otula delikatnie nasze wyobrażenia,
snuje się i wije jak San na przełomie.
Zamknij swe oczy, zarygluj uszy, chłoń
chwile. Nadejdzie kiedyś i dzień taki,
w którym się złączą nasze obawy,
myśli, marzenia, potęgi i jawy.
Być może kiedyś ktoś da CI garść złota,
w kolorze żółtym- pasuje kobiecie.
Obiecać Ci jednak mogę,
że nigdy już piękniejszych słów otrzymać
nie otrzymasz, i gdyby zdarzyło się tak,
że nie dam rady iść wpatrzony w twe
ślady
odbite na mrozie, nie odwracaj się do tyłu,
wyznacz azymut innemu tchnieniu.
Pamięć jest słaba, mawiają niektórzy,
wybiórczo traktuje ludzi i rzeczy,
lecz z jej zakamarków nikt Cię nie
zabierze,
a gdy mnie nie będzie- pozostaniesz
wieczna...
Komentarze (2)
Pięknie! Przyjemnie się czyta.
Pozdrawiam:-)
że nigdy już piękniejszych słów nie usłyszysz*
Klimat nie taki obojętny, ponieważ dotyczy uczuć.
Lepsza prozaiczność liryki wyrażona wierszem niż
wyznawanie miłości "przez komórkę" przytkniętą do
ucha.