przebiśniegi
proza
A oto przebiśniegi -
ich blade twarzyczki
nieśmiało pochylone
zerkają spod rzęs zielonych
w miłości spełnionej stronę
Otworzyła drzwi i zdumiała się na widok
posłańca, uginającego się pod ciężarem
wielkiego kosza. Była w nim duża kępa
drobnych białych kwiatków, umieszczonych w
próchniczej ziemi wraz z cebulkami.
Brakowało dołączonej karteczki i w
pierwszej chwili pomyślała, że to pomyłka.
Ale po kilku sekundach przyszło
zrozumienie.
To od niego. Już wiedziała, dlaczego w ten
sposób powiedział, że ją kocha. Nie chciał,
żeby cierpiała podwójnie. Teraz była prawie
szczęśliwa. Nie miała ogródka, ale
wiedziała, gdzie posadzi otrzymane
kwiaty.
Będzie siadywała na cmentarnej ławeczce i
cichutko opowiadała o przebiśniegach. O
tym, że w dawnej Anglii podczas święta
Ofiarowania Pańskiego, panny nosiły pęki
tych kwiatów jako symbol czystości.
Kolor biały jest w niektórych kulturach
symbolem śmierci. Dlatego na pogrzeb ubrała
się na biało.
Przed oczami stanął jej obraz z
dzieciństwa. Oto dziadek podajej jej
bukiecik przebiśniegów. Jeszcze przed
chwilą rosły na działkowym skalniaku.
Pomyślała, że są piękne. Najpiękniejsze na
świecie. Zapytała, czy będzie mogła pokazać
kwiatki przyjaciółkom z podwórka.
- A może zanieś je do szkoły -
zaproponowała babcia. - Dzieci dowiedzą
się, dlaczego nie wolno zrywać i lepiej nie
dotykać niektórych kwiatów.
Zaniosła. Koleżanki i koledzy z klasy z
uwagą przyglądali się nieznanym roślinkom,
które nauczycielka umieściła w wazoniku,
podawanym ostrożnie z rąk do rąk.
- Nie powinno się ich zrywać, ponieważ są
trujące. A jednak objęto je ochroną, gdyż w
naturze występują rzadko - mówiła. - Często
wystają spod śniegu i dlatego mają
zwisające główki. Stulają płatki na noc i
gdy spada temperatura.
- Teraz oglądacie kwiatki pochodzące z
ogródka - ciągnęła nauczycielka. -
Czujecie, jak pachną miodem? Zapylają je
owady, zwabione zielonymi plamkami na
wewnętrznych płatkach. Te kwiatki są jednym
z pierwszych gatunków kwitnących po okresie
zimowym. Dostarczają pyłku i nektaru. Ten,
kto je zobaczy w naturze, ma szczęście.
Patrzyła na kosz stojący u jej stóp, a jej
myśli nadal krążyły. Te smutne odpłynęły na
chwilę i powróciły do przebiśniegów.
Rzeczywiście, urocze kwiatki były wówczas
rzadkością. Obecnie są dość pospolite.
Cieszą oczy w przydomowych ogródkach i
parkach, często w zestawieniu z innymi,
barwnie kwitnącymi roślinami wczesnej
wiosny.
Kochała ten widok, ale nigdy nie chciała
mieć przebiśniegów w domu. To nie jest ich
miejsce.
Śnieżyczka przebiśnieg. Kiedyś nosiła różne
nazwy: gładysz, śnieguła, śniegułka,
śnieżyca. Wiedziała o tym od dziadka, który
był botanikiem. Fascynowały go rzadkie
okazy roślin.
Pokazywał z zapałem liście przebiśniegów.
Polecał liczyć pręciki, pytał jaki kształt
ma słupek i ile kwiat ma płatków. Zachwycał
się każdym szczególem budowy tych
roślinek.
Z dumą, jakby mówił o swoim dziecku, które
zdobyło najwyższą ocenę w szkole, dziadek
informował, że niepozorny kwiatek jest
także stosowany w lecznictwie. Ma
właściwości przeciwirusowe, pomaga przy
chorobach mięśni i wielu innych.
Wtedy nie wiedział o wszystkich
możliwościach, które mają składniki cebulek
przebiśniegów. Na przykład o tym, że można
je wykorzystać także do genetycznego
modyfikowania roślin jadalnych, na przykład
po to, aby zmniejszyć szkody powodowane
przez owady czy nicienie.
- Szkoda, że przebiśniegi nie leczą raka -
pomyślała.
We wspomnieniach znowu siedziała na
krzesełku. Właśnie skończyła opowiadać o
przebiśniegach swojego dzieciństwa, gdy
weszła pielegniarka z zastrzykiem.
Podczas długich nocy snuła opowieści,
mające odwrócić jego uwagę od
wszechogarniajacego bólu. Do izolatki miał
prawo wejść lekarz, jedna pielęgniarka i
ona.
Gdy umilkła, uniósł zmęczone powieki.
Spojrzał na nią z uwagą. - Opowiadaj dalej
- powiedział z wysiłkiem.
Tym razem to ona była nauczycielką. Lekcja
wyglądała podobnie, jak w jej dzieciństwie.
I tak jak ona kiedyś, malcy liczyli listki,
płatki, pręciki i podziwiali przemyślność
natury, która stworzyła kwiaty tak
delikatne, a zarazem silne.
On też był silny. Dopiero w ostatniej dobie
zgodził się w końcu na morfinę, ale
przecież lek nie był w stanie przedłużyć
życia. Mógł jednynie przynieść chwilową
ulgę.
Długo milczał. Potem spokojnie, jakby mówił
o zwykłych sprawach, powiedział, że chce,
by na pogrzebie było tylko kilkoro
wymienionych przyjaciół i ona. Żeby każdy
miał w ręku wiosenny kwiat. Nie chciał
przemówień, znajomych, fanów, oficjeli ani
byłych kobiet. Tylko piosenkę „Wonderful
world“.
Obiecała. Uśmiechnął się i zaraz zaczął
inny temat. Marzy o tym, żeby książka,
której pisania nie dokończyli, została
wydana. Żeby próbowała do skutku. Był
znanym pisarzem, a ona z wielką obawą
czytała fragmenty swojej opowieści. Potem
on nagrywał na dyktafon swoją część
historii.
Pragnęła tylko zająć czymś jego myśli
podczas długich nocy spędzanych przy
szpitalnym łóżku. Nie myślała o swoim
pisaniu na serio.
Nad ranem poprosił, żeby go dotknęła.
Delikatnie położyła rękę na jego dłoni.
Puls był coraz wolniejszy.
- Odejdź w spokoju, jeśli jesteś gotów,
kochany - wydusiła przez ściśnięte gardło,
powstrzymujac łzy.
Teraz trzymała rękę na jego piersi.
Ostatnim wysiłkiem wyszeptał, żeby
opowiedziała o przebiśniegach. A więc
mówiła i mówiła o tym, jak wyglądają i
dlaczego są takie piękne.
Opowiadała długo, a ciało stygło pod drżącą
dłonią. Było cieplejsze w okolicy serca.
Pragnęła z całej duszy spełnić jego
ostatnią wolę. Napisać o tym, jak to jest
samotnie umierać na raka i jak to jest być
wolontariuszką w hospicjum. Ich historie.
I nagle dotarło do niej - on od dawna
wiedział o tym, że go kocha. A ona nie
wiedziała, że to było odwzajemnione
uczucie.
Pamiętała, jak wielokrotnie powtarzał -
przyszedłem do hospicjum, aby umrzeć w
spokoju. Ale teraz była pewna, że bardzo
chciał żyć, choć był też gotów na
nieuniknione.
Od tej chwili była gotowa i ona.
Do wyprawy na cmentarz. I do pisania.
Jednej historii. Wspólnej.
https://www.youtube.com/watch?v=VqhCQZaH4Vs&ab_channel =SoulfulSounds
Komentarze (19)
Sławomir.Sad
beano
Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie.
Wzruszające.
zostawiam łzy jak grochy...
potrafisz...
Serdecznie dziekuję za przeczytanie i Wasze
komentarze.
Pozdrawiam ciepło.
Piękna, wzruszająca historia o cudne i prawdziwej
miłości. Pozdrawiam serdecznie :)
Wzruszająca proza.
Poruszyłaś najczulsze struny.
Dużo dowiedziałam się o przebiśniegach.
Piękny tekst. Pozdrawiam serdecznie
wzruszające opowiadanie.
Świat jest piękny.
Tu sugestywnie i poruszająco opisany.
Wymowna, wzruszająca proza, pozdrawiam serdecznie i
ślę serdeczności.
Mocny, wymowny, wzruszający przekaz,
pozostając pod ogromnym wrażeniem,
pozdrawiam serdecznie:)
Piękna proza!
Czyta się bardzo dobrze.
Pozdrawiam
Czytałam przed zalogowaniem, piękna, wzruszająca
opowieść, szkoda, że
tak smutno się kończy, ludzie, którzy się kochają
powinni być razem.
Pozdrawiam ciepło, z dużym podobaniem dla życiowej
prozy.
Witaj.:)
Twoja Proza, wzruszyła mnie, do łez.
Swietnie, napisana.
Przebiśniegi, uwelbiam.
Pozdrawiam serdecznie.:)
Bardzo się wzruszyłam.
Przeczytałam w zadumie.
Piękna, wciągająca proza.
Trudno jest pisać o chorobie, przemijaniu, miłości i
dramacie ludzkim, w tak subtelny, delikatny sposób.
Przepiękna narracja, zabiera nas od przebiśniegów( nie
wiedziałam, że są trujące, a także, że są lekarstwem
), do losów człowieka w cierpieniu.
Chciałoby się powiedzieć, żeby człowiek, tak jak
przebiśnieg przebił się przez lód choroby i
wyzdrowiał.
Pięknie napisane i bardzo wymowny przekaz.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Wzruszające opowiadanie przepełnione troską i
miłością...pozdrawiam ciepło szadunko :)