przedstawienie trwa
Ludzie nie widzą nie słyszą
Nie słyszą mego wołania
A może tylko udają
Ja zapłakana snuję się po ulicy
Niezauważona błąkam się
Po okolicy
Może to mój czas.. Może to on
Co ranka zakładam maskę
Maskę uśmiechu
Wraz z cieniem nocy powracam do swego
istnienia
I sama snując się po katach pokoju
Ubolewam nas swym losem
Nikt nie pomoże wszyscy przechodzą
obojętnie
Nastaje ranek
Maska aktora założona i śmiało ide i ide w
glab kłamstw
Kłamstwo mnie otacza
Szerzy swoje szeregi
Coraz ciężej mi na duszy
Ciężar mego bólu przygniata moje serce
Brak mi tchu już nie mogę
Klęcząc składam ręce ku niebiosą
Proszę wybaczcie
Wtem maska spada
Ale mnie już nie ma, nie ma mnie
Odeszłam...
„przedstawienie trwa”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.