Przepatrzeniec
Tchnieniu myśli gwiazd
Szarosiwe oblicza
Myśli skulone skrzydła
Tule sny - ciepłe wariatki istnienia
W granitostrzelistych meandrach duszy
Spokój oddychania rytm zawrotny
Układam gałązki wspomnień
Stos żywokostu
Uśmierza czasoprzestrzeń ducha
Kładę głowę na Kant horyzontu zdarzeń
Zawieszony między przestrzeniami
Euklidesowych zabawek
Boskimi opuszkami palców
Smak gwiazd oczu zaklęte w cichym
spojrzeniu
Obojętności…
Tule dusze ramionami galaktyk wspomnień
Wiruje w nieoznaczoności relacji społeczno
uczuciowych
Substancjalność intymności indywidualnej
Oddycham każdą myślą, uczucie pali me
trzewia
Wiruje unosi i kołysze
To znów burzy, mury Tartaru
Gwiazdy bram
Ku aniołów skrzydła
Opętańcze, czy te boskie raczej…?
Przeplecione wrzeciona
Kawy porannej z mlekiem
Lecz kto trzyma łyżeczkę
Opatrzność czy fatum?
Zakryte oczy powiekami nieistnienia
Szukają spokoju
W natchnieniu
Sercu rozgwieżdżonym
Rozświetleniu
zasypia…
Komentarze (1)
dopóki myśli, istnieje i zawsze dotknie kiedyś treści
swojego sensu Taka refleksja po przeczytaniu, bo
fantazja to krok do piękna. Bardzo ładny wiersz barwny
i poszukujący Dobry Pozdrawiam+