Przeprowadzka
Pamiętny dzień z dzieciństwa
Przeżyciem była nie lada,
z rodzaju tych nieprzyjemnych.
Wyrwana z dawnego świata
stawiałam kroki niepewne.
Ten pierwszy dzień w nowym bloku
zaczął się niezbyt wesoło.
Przed bramą miejscowy łobuz
pomazał mi bluzkę smołą.
A później już tylko gorzej:
Gdy byłam na pierwszym piętrze
z impetem ktoś drzwi otworzył
- uważaj zaraz oberwiesz
(ostrzegła groźnie dziewczynka),
dodając – ja tutaj rządzę.
Za powrót na stare śmieci
dałabym wszystkie pieniądze.
Na czwartym nasze mieszkanie
pachnące świeżutką farbą,
w nim wyjątkową atrakcją
jest sześciometrowy balkon.
Patrząc w dół zrozumiałam
czym jest lęk wysokości
i ostatecznie miałam
tej przeprowadzki dosyć.
Komentarze (55)
Bardzo dziękuję wszystkim gościom za podzielenie się
refleksjami i wspomnieniami, które powyższy tekst
przywołał. Dobranoc:)
Fajny tekst jak zawsze. Przeprowadzka w dzieciństwie
to wyrwanie z korzeniami i szok. Chyba każdy tak miał.
Pozdrawiam.
Niektóre wspomnienia z dzieciństwa, co wielką traumą
były - teraz uśmiech przywołują. Pozdrawiam
serdecznie:)
Hartowanie.
Ja też w dzieciństwie (jako 5-latek) przeżyłem
przeprowadzkę, ale związane są z nią raczej przyjemne
wspomnienia. Miejsce, gdzie powstał nasz dom przed
wojną było miejskim wysypiskiem śmieci. Takiej
lokalizacji zazdrościli mi wszyscy koledzy. Parę razy
zdarzyło mi się wykopać w ogródku jakiś "skarb":
metalowe pudełko po papierosach z widocznym rysunkiem
i napisami, jakieś drobne monety Wolnego Miasta
Gdańska, a nawet "blachę" z czapki policjanta (?),
listonosza (?), czy jakiejś innej formacji.
Dobrze ukazana przeprowadzka oczami dziecka. Ja swoich
przeprowadzek z dzieciństwa nie pamiętam, chyba byłam
zbyt mała, za to tę z dorosłości też niezbyt dobrze
wspominam :)
Pozdrawiam KrzemAniu :)
Ech, i mnie Twój wiersz przypomniał dzieciństwo i
przeprowadzki, których było... Uuuu, nie pamiętam,
mnóstwo...
Niby nic wielkiego, a przecież dziecko wszystko
przeżywa na swój sposób, czasami rzeczy najzwyklejsze
dla dorosłych, dla dziecka stają się i dramatami.
Wiersz bardzo się podoba :-) Pozdrawiam :-)
Ciekawie na temat przeprowadzek i nie zawsze miłych
historii z nimi związanych, u mnie ich było kilka,
raczej nie były traumatyczne, na dodatek zawsze
mieszkałam i mieszkam na II piętrze, ponoć wg, feng
szui to doba wysokość, ale już nie pamiętam z czym się
to wiąże, w każdym razie gdzieś czytałam, że to dobry
wybór, ale nigdy się tym nie kierowałam, raczej
wygodą, jeśli jest zepsuta winda lub jej brak,
chodzenie na wysokie piętro z ciężkimi zakupami nie
byłoby fajne, albo np. ze złamaną nogą :)
Pozdrawiam, życząc dobrego wieczoru :)
niezbyt przyjemne wspomnienia, ale z czasem
przyzwyczajamy się do nowego miejsca. Myślę, że dzieci
przeżywają to na swój własny sposób: tracą kolegów z
własnego podwórka i czują się obco w nowym otoczeniu.
Wspomnienie z dzieciństwa - jakże żywe i prawdziwe!
Ładnie nim się dzielisz z nami, choć niezbyt łatwe
było to wydarzenie, to bardzo lekko napisane.