PRZY KOMINKU
Ogień buzuje już w kominku,
na dworze mrok i szaro-buro.
Cienie malują się na ścianach,
brak prądu także ma swój urok.
Czerwony płomień wzrok przyciąga,
ponure myśli coraz bledsze
wzlatują z dymem do komina
i w tańcu łączą się z powietrzem.
Siedzę tak w ogień zapatrzona,
piję herbatę od niechcenia,
ciepło rozpala wszystkie zmysły
i cicho snuję coś w marzeniach.
Przede mną szczapa z głośnym jękiem,
z lubością grzeje chude biodro.
W ekstazie pręży się, wygina,
bo ją gorący płomień objął.
Syczy z rozkoszy wniebowzięta,
a luby trzyma ją w ramionach,
drżała ze szczęścia kilka minut,
w proch rozsypała się spełniona.
Tak się zapomnieć i tak spłonąć?
Nie warta nawet komplementów,
tak niepozorna zwykła szczapa,
a tyle w niej temperamentu!
Komentarze (19)
Kominek ciągle jest w sferze moich marzeń, lecz nie ma
takiej możliwości by przeszedł do poziomu zdarzeń.
o, kurczę! przez te wspomnienia, melancholię żar
przebija taki, że aż iskry lecą - świetnie
piękny, nastrojowy wiersz. zadumałam sobie.
pozdrawiam.
genialny wiersz!bardzo klimatyczny,nastrojowy,brawo!
......pozdrawiam