punkty ciężkości
nosiła karmiła w różnych dziwnych miejscach
ćwicząc tabliczkę mnożenia ukrywała przed
ojcem
to za co kary wymierzał
nosiła na rękach nosiła
uczyła z prostotą pacierza dziesięciu
przykazań
na pierwszej przysiędze była dumna z
żołnierza
codziennie bardzo długo odmawia modlitwy
ze starego w okładce(czarnej)
modlitewnika
rzadko się uśmiecha i bywa czasem
niemiła
we wszystkie niedziele gotowa patrzy na
zegarek
w okno patrzy w telefon a tam ten ważny
palec
nie wpisuje numeru nie zrywa dla niej
bzów
a przecież tyle (z)nosiła niewyspań lęków
bruzd
Komentarze (11)
Smutna bajka ukazująca nieciekawy obraz
w wielu naszych rodzinach...
Za wierszo-opowiadanie tylko chwalić.
Pozdrawiam. Miłego dnia :)
Dzieki kochani. A czasem sie nie chce, bo nie i już -
bo zawiśc, bo zlośc, bo jakieś żądania, wymagania. No
cóż, czasem tylko popisac mozna, bo nie dociera do
niektórych cos tam.
Świetna, życiowa bajka.
relacje między pokoleniami miewają rozmaite zakręty i
zwroty. Miejsce na czułość, obecność w życiu
wewnętrznym rodzica, bez wzgledu na odległość. We
współczesnym świecie technologii to takie proste by
dbać i pamiętać, a z drugiej strony czasem niemożliwe.
Witaj Halinko:)
Nie każdy syn/córka są oddani rodzicom.Niejeden wręcz
aż próbuje wymazać rodziców z pamięci:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak my mamy dobrych rodziców i mamy dobre dzieci to
świat jest piękny. Ale życie płata figle.
Smutny obrazek
Może jak wnuki się pojawią to się coś
odmieni...Może...
Pozdrawiam :)
Oj ciąży to matczyne oddanie, tak bywa, tylko gdzie
wystąpił błąd, zaniedbanie - choć to brzmi z punktu
widzenia matki najdziwniej.
Na nic się widać zdała miłość, czułość, oddanie,
poświęcenie...skoro "poszedł" po...przodku ?
Jednym słowem - to niezrozumiałe...
Pozdrawiam
smutny wiersz, skłaniający do refleksji - jak i uwaga
krzemanki w komentarzu. Dla relacji matki (ojca) z
dorosłym dzieckiem - te dwa punkty widzenia są
istotne. Uprzytomnil mi to w rozmowie - mój syn.
Pozdrawiam:)
matka... zapisałam coś, co nie daje mi spokoju, gdy
patrze jak pewna matka czeka na swoje dziecko:( Smutne
to. Nie mówi nic, nie skarzy sie, ale ja widze jak
cierpi. To mój punkt wiedzenia Aniu.
Ciekawy przekaz skłaniający do refleksji. Matka, która
nie oczekuje od dziecka wdzięczności za miłość jakim
je obdarzyła i czas poświęcony na wychowanie, nie
poczuje takiego rozczarowania jak peelka. Od tego, co
peelka "znosiła" na rzecz swojego dziecka ważniejsze
jest, jakim przykładem świeciła w traktowaniu własnych
rodziców. Rozpisałam się:) Miłego dnia:)