Pura Besakih
przyobleczona w czekanie
złoty sarong w modre wzory
przepasany czerwoną szarfą
z życzliwego snu
odgradzającą
niewieczne
od przeczuwanego
jestem taka święta
wzniecona z dwóch słońc
mgławice falują we mnie
mruczą bliskie wulkany
rozplatam wielkie troski
wniebobrane kadzidłem
składam ofiary kwietne
w liścianych koszyczkach
przed nieznanymi bogami
ryżem pokropiona klękam
przed sobą klękam
przed czcigodną
autor
Wanda Kosma
Dodano: 2017-01-05 22:41:03
Ten wiersz przeczytano 1278 razy
Oddanych głosów: 52
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (19)
To prawda, że piękny wiersz
z klimatem hinduistycznej świątyni,
nie wiedziałam, że jest na Bali, ale teraz już wiem:)
Pozdrawiam życząc pomyślności w Nowym Roku.
oczywiście, może się myle, ale czytam dwuwymiarowo
1.jakby peelka mówiła o sobie, a tytułowa światynia to
metafora
2. umiejscawiam treści dosłownie w tej świątyni
Magiczny... Wando. czytam go juz ktorys raz. Jest w
nim taki tajemniczy klimat, jak dla laika w tej
świątyni tytułowej.
Pozdrawiam serdecznie.
ciekawe pozdrawiam