RAKIETA
Stoi na stacji kosmicznej rakieta,
Ciężka, ogromna, mocna jak atleta,
Cała wibruje, nerwowo się kiwa -
Kosmos ją wzywa.
Stoi i dyszy, syczy i sapie
A na dokładkę coś jej z brzucha kapie.
Wysoka jak limba, sięga aż do nieba -
Tankować trzeba.
Już mechanicy wąż jej w brzuch wkręcili,
W cysternie zawór na „full”
przestawili.
Pije spragniona czując się jak w raju -
Już jest na haju.
Nagle buch,
Stery w ruch.
Dostojnie, powoli i ociężale
Ruszyła do góry prężąc się wspaniale.
Uniosła swe ciało jakby od niechcenia -
Nie do uwierzenia.
W pierwszym przedziale siedzą
astronauci.
Siedzą i myślą czy paliwa starczy?
Jaka usterka w mechanizmie drzemie?
Czy wrócą na ziemię?
W drugim przedziale same komputery
I tak naprawdę one dzierżą stery.
Miliardy działań - tak bardzo się spieszą
...
A jak się zawieszą?
W trzecim przedziale magazyn żywności,
Są zupy w proszku i sojowe kości,
Pasta z kurczaka, w pastylkach cukierki
-
Wybór niewielki.
W czwartym przedziale naukowe graty,
Rurki, pipety i trójnożny statyw,
Menzurka, dziwna techniczna hybryda,
A może się przyda?
Zaś piąty przedział zajmują roboty,
Jakieś cyborgi i quasi-istoty.
Choć cała grupa wygląda jak żywa -
Nie pije piwa!
W szóstym przedziale jadą ufoludki,
Z nudów się bawią w
„ele-mele-dudki”.
Ten na którego wypadnie, niestety,
Wysiada z rakiety.
* * *
I choćby przyszło aż tysiąc uczonych
Nagrody Nobla nadzwyczaj spragnionych,
A każdy byłby z dedukcją za pan brat,
To nie wymyślą ...
Dokąd zmierza świat?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.