Z rana
wiersz powstał 31.01.2009
Pod stopą podłoga, swym chłodem poraża
Przede mną okienko, widoki roztacza
W mych dłoniach kubeczek, aromat uwalnia
Pod oknem wiatr zimny, śnieg z drogi
rozgarnia
Zamykam swe oczy, i lecę nad miasto
Pokryte jest śniegiem, jak lukrowe
ciasto
Szybuję nad dachem, otwieram ramiona
Wzlatuję do góry, wśród płatków miliona
Za dachem powoli słoneczko się budzi
Wiatr zimny szybciutko promyki ostudzi
Dach każdy rudawą poświatą pokrywa
I szadź z wszystkich okien powoli
odpływa
Szybuję nad dachem, nad ostrą iglicą
Przemykam cichutko, nad każdą ulicą
Wzlatuję wysoko, nie czuję tu chłodu
Twarz swoją odwracam, do wschodu do
wschodu
pod stopą podłoga, gdy oczy rozwieram
przede mną okienko, cichutko otwieram
W mych dłoniach kubeczek, aromat uwolnił
I nagle świat cały tak strasznie tu zwolnił
lubię takie poranki :)
Komentarze (3)
Niby Czarownica Małgorza z Mistrza, to prawdziwa
wolność mysli, kiedy można zafundować sobie duchową
wycieczkę w przestrzeń Aż sie dziwię że tak niewielu
przeczytało twój pogodny wiersz. Bardzo melodyjny i
ciekawie napisany
Bardzo ładny wiersz napisany dobrym językiem zgrabna
forma Podoba mi się bardzo
Aż ziewnęłam i przeciągnęłam się, wierszyk działa na
wyobraźnię, bardzo ładny. Literówka w drugiej zwrotce,
chyba.