Realia mojej okrutnej szkoły
Melania...tak nalegałaś:))
stałam sama na końcu korytarza
jeszcze tu byłam,ostatnia
wszyscy już wyszli
pożegnali tę szkołę
ale ja nie umiałam
weszłam do naszej sali
ściągnęłam gazętkę
zasunęłam krzesła
i wyszłam za
innymi
teraz w ogromnym tłoku
przepycham się do kolejnej sali
na kolejną, siódmą już lekcję
zmęczona,rozdrażniona
słyszę bardzo głośny dzwonek na lekcję
siedzę i nie słyszę co mówi nauczyciel
czekam
i wreszcie dzwonek
przeciskam się do szatni
i jak co dnia dochodzę tam ostatnia
spokojnie się ubieram
i wychodzę
nareszcie wolna
od zgiełku i krzyku
idę do domu
realia mojej szkoły
tak okrutnie wymagającej
a jednak jestem tu
co dnia
na tłocznych malutkich korytarzach
w niewielkich klasach
wśród innych uczniów
i znów się przywiążę
do mojej szkoły
a potem odejdę.....
23:20 pm 30.12.2007.
Komentarze (2)
ciesze się, że zdecydowałaś się na 2 wiersz, jednak
czekam na coś o wiele bardziej uczuciowego. ach
wymagam skarbie :)
Życie jest zmienne, trzeba sie przyzwyczaić, choć to
trudne.