Realność
Przez moje okno widzę
jak zasypia złe miasto.
Wiatr szarpie firanki,
a taki ja, taki
nieobecny.
Słucham tak nerwowo,
jak chmury gonią noc.
Ona się wymknęła,
a obłoki czują strach,
że teraz same spadną.
Rozbiją się o horyzont.
Zaparzę jeszcze kawy,
popatrzę jak znikają.
Ich krzyk ściśnie mi
serce.
I sekundę za późno
poczuję ból,
realny.
autor
MaciejW.
Dodano: 2006-10-24 22:15:59
Ten wiersz przeczytano 360 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.