Reklamacje do Pana Boga
I znowu na czynsz nie starczyło
Choć przecież starała się bardzo
Już rok jak przestało być miło
Wszak odszedł długami ją karcąc
Wiedziała że będzie jej ciężko
Lecz taką decyzję podjęła
Małżeństwo skończyło się klęską
Więc sama dokończyć chce dzieła
A musi utrzymać rodzinę
Ma dwójkę wspaniałych dzieciaków
Dla których jej serce matczyne
Poszuka kolejnych etatów
Bo trzeba im kupić zeszyty
Tornistry i nowe piórniki
To wszystko na głowie kobiety
Słyszącej że wciąż będzie nikim
Spytacie - Co dla niej zostaje
Prócz skarg wykrzyczanych do Boga
Lecz ona go wcale nie łaje
Cóż taka jest jej życia droga
Wystarczy gdy sercem usłyszy
Jak córka zawoła - Mamusiu!
Ze szczęścia popłacze się w ciszy
Całusy śląc do swoich wnusiów
Komentarze (6)
Poruszające, ale czasem tak lepiej.
Ładny i wzruszający wiersz. Pozdrawiam.
Niekiedy droga prowadzi pod górę, ale żyć nadal
trzeba# chocby dla dzieci i wnucząt
W całym tym nieszczęściu kryje się prawdziwe
szczęście, które jawi się poprzez miłość i szacunek
dzieci i wnucząt...pozdrawiam :)
Klimat radosny... Bo Ona twarda, daje radę...
Ale... tego co odszedł, karcąc długami... też
chciałoby się skarcić. I to bardzo... Bo on jest
nikim. tfu
Pozdrawiam z podobaniem dla wiersza.
Dzieci mają też ojca, który również powinien je
utrzymać. Nie chce dawać pieniędzy, może płacić za
obiady w szkole, brać na zakupy odzieżowe, zawozić na
zajęcia. No chyba, że umarł, to nie da rady.
Pozdrawiam