rośnie więc jest
moja Mama miesza zapachy: manny
i lnianej ściereczki. w pierniku zostawia
Serce. lepi nas cierpliwie i
systematycznie jak ruskie pierogi. w
koniczynie tańczy zwyczajnie- boso (szpilki
trzyma od święta).
( za rzadko)
odwiedzam ją i za każdym razem pochylam
coraz bardziej, a jej uśmiech-
odwrotnie.
zawsze była Czarodziejką.
autor
AAnanke
Dodano: 2014-05-25 10:57:47
Ten wiersz przeczytano 2381 razy
Oddanych głosów: 47
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (54)
Piękny i bardzo oryginalny. Pozdrawiam.
smutne rzeczy opisujesz i dziwną formę przyjęłaś.
niesamowity wiersz, świetny, nieszablonowy,
niebanalny, czarodziejski :-)
...musiały nieźle czarować,żeby smutki i kłopoty
pochować...pięknie napisałaś.
Czarodziejka? ładnie!
Miłego wieczoru:)
Pięknie piszesz. Chyba też jesteś Czarodziejką:).
Pozdrawiam:)
już Ci się wpisałam i głos oddałam, ale wczoraj
zobaczyłam pozdrowienia dla mnie. Było już późno i nie
odpowiedziałam, ale robię to dzisiaj-Dziękuję i
również pozdrawiam :)
i zawsze nią zostanie :)))
Bardzo ładny wiersz, o mamie można pisać bez końca
Pozdrawiam serdecznie.
życiowo i od serducha bo one , mamy najlepiej potrafią
wyczarować cudowne chwile:)
Cudownie napisane,pozdrawiam
Mi:)) wiele w wierszu zwyczajnej prawdy; pierogi,
piernik, manna, ściereczka, koniczyna, szpilki- tak
było, nawet zapachy czuję i zaraz Ją widzę. Radość
mojej mamy, gościnność, zaraz pyta pewnie zmęczeni(
kochana), to w kuchni , w lodówce, w piwnicy, czajnik,
a tam powinno być cos jeszcze...o wszystkich pyta, o
sobie nie myśli, a schorowana już- brat i bratowa się
zajmują. Tu bratową całuję w rękę. Jej też kiedyś
wiersz napiszę. Wyciągnęłaś mnie na zwierzenia opisem
teściowej, tez takim bezpośrednim i ciepłym...:))
Magicznie, pięknie, szkoda, że można dać tylko jeden
plusik:)))
+++++
poetycko ujęłaś, jednocześnie prosto - to prawda, że
miłość rośnie, gdy jest prawdziwa; dobre zestawienie
manny i ściereczki;) Serce w pierniku - pyszna
metafora:) znamienne też /pochylanie/,
tego, że uśmiech wzajemny rośnie wraz ze świadomością,
że kogoś /ubywa/ doświadczyłam w ubiegłym roku, gdy
umierała teściowa - kochana, pracowita, królowa
kuchni;) jeszcze jesienią (będąc już na morfinie)
robiła przetwory; nie zapomnę jej uśmiechu, jak ze dwa
dni przed śmiercią powiedziałam, że przepyszne te
ostatnie powidła czekoladowo-śliwkowe... ot, skłoniłaś
do zwierzeń, Czarodziejko słowa:)
Piękna ta Twoja miłość do Mamy :)