Rozmowa z Księżycem...
Księżyc zagląda w moje okno -
ileż on westchnień w sobie mieści...
Przez wieki całe, tysiąclecia
spisałby tony ton powieści.
Wszyscy mu mówią o swej miłości -
jeden o szczęściu, inny o rozpaczy.
Ach, ty Księżycu srebrny, magiczny...
Odbiciem jesteś, a tak wiele znaczysz.
Gdyby nie ty, komu bym mogła
z mojej miłości tęsknej się zwierzyć?
Takiej jedynej, niepowtarzalnej...
Nikt inny nie chciałby mi uwierzyć.
Czy drzewom w ogrodzie, czy polnym
trawom,
skowronkom, co na miedzy siedzą?...
Lecz jeśli ty wiesz o niej wszystko,
to inni też już wszystko wiedzą.
Trzymaj tam dla mnie choć jedną stronę,
na której uczucie moje się zmieści.
I podczas twych wędrówek stromych,
snuj swe świetliste opowieści...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.