Rozmowa ze śmiercią.
I przyszłaś do mnie w całun ubrana.
Wieczorną porą , cała rozedrgana.
W swej białej szacie drzwi
przekroczyłaś,
Zimnymi dłońmi mnie przytuliłaś.
Rzekłaś, że będzie tam spokojnie.
I... że o wszystkim tam zapomnę.
Nie będę marzyć, nie będę kochać.
Nie będę wspominać , nie będę szlochać.
Dni się zakończą ,nocka nastąpi
I nikt na ziemi o mnie nie wspomni.
Wiec wzięłam w dłonie twe ręce białe,
By jeszcze mocniej mnie przytulały.
Trzymaj mnie mocno , całą siłą
Bym więcej tam... juz nie wróciła.
Każdy kiedyś musi odejść.
Komentarze (4)
myslę ze trafny tytuł .. bo taką rozmowe przyjdzie nam
odbyć ...wiersz ciekawy ))
Czasem trudno jest sobie poradzić z cierpieniem.Wtedy
myśli się o "tym miejscu",w którym już nic nie
boli.Nie sądzę jednak,że tam się nic nie czuje.Chyba
wręcz przeciwnie.
Nikt nie wie czy "tam" nie istnieją te wszystkie
uczucia o ktorych mowa w wierszu.
Wiesz, czasem sie tak zyje, jakby juz nas tu nie
bylo... Przeciez nie chcemy szlochac, czasem nie
chcemy wspominac, wolimy nie kochac... Co lepsze wiec?
Takie zycie, czy po prostu nie-zycie...