Pobiegłam na księżyc.
Znów patrzysz w okno, Znów tu zaglądasz, Znów srebrną twarzą Mi się przyglądasz.....
Pobiegłam na księżyc, było srebrzyście.
Gwiazdy wokoło drżały jak liście,
Gdy je majowy wiatr nocą owiewa.
Srebrnym promieniem szlak był wysłany,
Po nim pobiegłam , bezmyślnie do
marzeń.
Nie myśląc wcale , co może się zdarzyć,
Czułam krople mgły na mojej twarzy.
I przyszła chmura, promień twój ukryła
I moja droga się zawaliła.
Spadałam cicho , łzy połykając,
Na samo dno, siebie za nic mając.
Sny o przestworzach...zostały snami
A okruch skały, tylko serce rani.
Szukałam dłoni, która pomoże,
Wraz z serca rytmem wzbić się w
przestworza.
Lecz los ją zabrał, bym mogła wreszcie,
Z dna życia swego, już nie wstać więcej.
Nie, już nie wkroczę w twoje promienie, Bo serce przygniotły mi wielkie kamienie. Juz z marzeniami nie chce wśród gwiazd pląsać Pozostanę na dnie , by więcej nie kochać .
Komentarze (2)
...i moja droga się zawaliła...ten urywek jakoś mi
"przeszkadza", a cała reszta choć smutna to ma coś w
sobie i może się podobać...
Obudź się i daj odpór takiemu myśleniu, złą milość
wykreśl i zacznij po nowemu.