Rozpłakał się dzień
Rozpłakał się dzień wichurą
roztańczył żółte liście drzew
za oknem samotna dziewczyna
okryta płaszczem parasola
zachwiała się
wiatr wyrwał jej parasol z ręki
dogoniła go i trzymała mocno
zakrywając twarz dużym kapeluszem
nieznajoma zniknęła z oczu
niebo rozbłysło stalą
zaiskrzyło jasnością lęku
runęło z hukiem grozy
to ostatnie błyski babiego lata
zamknęłam oczy
a kiedy je otworzyłam
słonko niewinnością
przedzierało się przez ponure obłoki
Komentarze (47)
po burzy zawsze wychodzi słońce.
:)