Rozrachunek
Przepraszam, że więziłam Cię
Co dzień pod powiekami,
Odtrącając kojące wargi snu,
Niczym zło konieczne.
Przepraszam, że spojrzałam o ułamek sekundy
Zbyt długo i zbyt głęboko.
O ten ułamek, który nie pozwolił już
Nijak odwrócić wzroku.
Ten, który zapisał na zawsze…
Przepraszam, że każdy miał Twoje plamki w
oczach,
Twoje barwy i refleksy.
Twój uśmiech
zakrzywiający czasoprzestrzeń.
Przepraszam, że wzywałam tyle razy
Podświadomym krzykiem swej duszy.
Była zrozpaczona, nie pomyślała,
Że jest noc już, że chcesz spać.
Przepraszam, że zbudowałam wokół Ciebie
Swój mały odizolowany świat.
Bezpieczniejszej lokalizacji nie znałam.
Nikt nie raczył powiedzieć,
Że stanąłeś wówczas nad przepaścią
samotności.
Przepraszam, że nie odgadłam w porę Twego
milczenia.
Że niemy szept pozostawał najsłodsza
tajemnicą,
Której odkryć nie umiałam i nigdy nie
chciałam.
Przepraszam, że każdego niedopowiedzenia
Trzymałam się kurczowo
Niczym liny ponad otchłanią,
Której dna nie dosięgało zbawienie.
Przepraszam, że w swej upartej naiwności
Patrzyłam, lecz nie dostrzegałam.
Że zasiałam gdzieś w swoim ogrodzie
Ziarno nadziei
W nadziei, że wykiełkuje kiedyś.
Wybacz też, że kochałam.
Ale przede wszystkim,
Że skłamałam.
Używając czasu przeszłego.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.