Rytmikus vulgaris czy coś takiego
Kolejny już tekst jak kolejny cios w nos
Aż jeży się włos, bo jak Kapitan Kloss
Wchodzę, nikogo nie uszkodzę - stare
kino
Zero krwi – tamte czasy nigdy nie
przeminą
A rymy płyną wciąż szybko jak nasza
Wisła
Staram się pisać tak, aby atmosfera nie
prysła
Nie skisła – nie czas na przestój, dalszy
ciąg programu
Żadnego spamu, zero szpanu i nic dla
chamów
Tutaj nie znajdziecie, bo w moim świecie
„peace”
My name is Kris and I create rhymes like
this
Piss off – Love not war, to mój tor -
wracam
Do korzeni i obcym językiem nie zawracam
Wam głowy, bo polskiej mowy nie
zapominam
Uważając, że obce słowa to teraz jakaś
kpina
Co chwila jakieś „Sale”, „briefingi” czy
„szopy”
A przecież piękny jest polski i choć
kłopoty
Mają z nim obcokrajowcy, to polski to
podstawa
I w nim też tworzę, gdyż rymowanie to ostra
zabawa
Dalej do przodu po przerwie pomykam jak
muzyka
Pomyka z głośnika, bo taka rytmika, to moja
logika
Taktyka, polityka wymyka się spod
kontroli
Głowa już boli gdy każdy tam głupoty wciąż
soli
Do woli, bo przecież wolność słowa w Polsce
mamy
Która co chwilę uwalnia w telewizji same
chamy
Uciekamy od nich, lecz i tak w telewizji
wciąż oni
A niech się jeden z drugim goni, bo ja
tylko woni
Poezji się oddaję, zapodaję moim stylem ile
tylko da się
Jak kasą na kasie, na której marzę o jakieś
trasie
Ale to marzenia, bo mój głos to totalna
pomyłka
Za występ publiczny grozi mi zsyłka lub do
tyłka
Kopów sto, więc w to do końca nie wchodzę
gdyż
Niektórych rzeczy nie przeskoczysz chociaż
śnisz
O nich – głosu nie mam, mam za to dobry
słuch
Nie opuszcza mnie dobry duch, a teraz pora
na twój ruch
Do trzech razy sztuka, więc w klawiaturę
dalej stukam
Szukam natchnienia, trzecia zwrotka którą
na Facebooka
Wrzucam jak palacz nikotynę w płuca – dawka
mała
Rymów na psychikę waszą negatywnie nie
zadziała, chała
Mówisz – strzała słyszę gdy piszę
komentarze, wasze twarze
Jakieś enigmatyczne, wciąż wielu z nich
jeszcze nie jarzę
Darzę sympatią realnych znajomych, bo
reszta dla mnie
Na dnie lec może, nie ładnie wiem, ale
dokładnie
Tak jest i na żaden gest sympatii tekturowa
postać
Nie może liczyć, musi w cieniu zakłamania
zostać
Sprostać temu jest trudno, ale nikt nie
mówił, że życie
Będzie proste, że za każdym razem na
szczycie
Stanie się, o nie a mnie już trochę los
doświadczył
Ale co tam, to szczegół, więc będę
patrzył
Na świat przez różowe okulary, optymizm na
full
Gul, gul – piję dobre piwko, lecz żaden
ból
Głowy mi nie grozi, zmrozić jednak trunek
należy
Bo inaczej będzie koniec dobrej imprezy
Nie składaj skargi na kobietę co wargi ma
jak kaczka
Bo jej ten silikon będą kiedyś wywozić na
taczkach
Kilogramami, razem z kompleksami, ale taki
już los
To był ostatni cios, odchodzi Kapitan
Kloss
Komentarze (7)
No i jak ładnie i pomysłowo napisałeś.
Wiktor Bulski. Miło mi, że tekst mój Tobie się
podobał.
Dla mnie - po prostu - świetne. -Nie, żebyś się z tym
pchał do historii - jak - nie przymierzająć - co
poniekturzy, w kułko goleni - po tyłku kopani i
śmiechu warci - pisani przez "samo u" - jak
samouwielbienie, jak nie przymierzająć bul czy
bulgot.
- Przeczytaełm z przyjemnością.
Pozdrawiam serdecznie:))
Zapraszam do szczerego komentowania. Bez ściem i lania
wody.
Dziękuję za ten jeden głos.
tez wole poezje od polityki :)
walcz o marzenia, pozdrawiam :)
Co Ty, na siłę chcesz zmuszać do komentarzy?