Rzeka
Odwiedzając kiedyś tłoczny brzeg
Zauważyłam że nie jestem sama
Sylwetki dwoje osób odbijały się
nastrojowo
W błękitnym wpadający w lekki granat
lustrze rzeki
Oboje przytuleni rozkoszowali się
narastającą chwilą
Jakby to była ich ostatnia wspólna sekunda
Nie wiedząc czemu
Następnej nocy towarzyszył mi tylko księżyc
Tak samo jak w tedy
Oboje obejmowaliśmy tchnienia wiatru
Teraz każdy z nas przychodzi z osobna
Aby rozmawiać z wiecznie niemymi
gwiazdami
Klaudia Gasztold
Komentarze (7)
Piękny i zarazem smutny wiersz.
Może wszystko się zmieni i znów będziecie razem nad
brzegiem rzeki rozmawiać z księżycem i z gwiazdami
Pozdrawiam
Bardzo ładne rozmarzenie.
Obrazowo i na melancholijną nutkę.
Chyba wkradło się kilka literówek.
czy nie miało być: "Sylwetki dwojga osób",
"wpadającym", "wtedy", "każde z nas"? Miłego
wieczoru:)
nastrojowo, ale cytat "Teraz każdy z nas przychodzi z
osobna" raczej smutkiem napawa.
taką cię lubię DV...
Bardzo ładnie, klimatycznie, ale też bym tak jak
Marysia napisała sylwetki dwojga osób.
Pozdrawiam Klaudio niedzielnie :)
"Sylwetki dwoje osób " = zastanawiam się czy nie
dwojga osób? Wg wykładni profesora Bańko - w przypadku
"osób" to dla dwóch osób, ale jeśli on i ona, to
raczej dwojga.
I jeszcze 10 wers jakby troszkę mylił całość.
Czytam po swojemu tak:
Odwiedzając kiedyś tłoczny brzeg
Zauważyłam że nie jestem sama
Sylwetki dwojga osób odbijały się nastrojowo
W błękitnym wpadającym w lekki granat lustrze rzeki
Oboje przytuleni rozkoszowali się narastającą chwilą
Jakby to była ich ostatnia wspólna sekunda
Nie wiedząc czemu
Następnej nocy towarzyszył jej tylko księżyc
Tak samo jak w tedy
Oboje obejmowali tchnienia wiatru
Teraz każde z nich przychodzi osobno
Aby rozmawiać z wiecznie niemymi gwiazdami
-----
Punkt za nastrój, mimo tego, że nie wszystko
po mojemu.