Rzucony w gniewie srebrny klucz
W samotnych spacerach często znajduje srebrne klucze, których nikt nie podniósł
Srebrny klucz
Znam to uczucie, nie jest mi ono obce
Zawsze występuję w rozterce, w miłosnej
trosce
Głośno wołałaś ustami w gniewie precz!
wynocha!
a twoje zakochane serce, słyszałem,
szlocha
Zatrzasnęłaś przed nim ciało
wypuściłaś na wolność serce
bo ono prawdziwej miłości chciało
coraz więcej i więcej
Odwieczność i krańce świata
miłość to szelmowskie uczucie
ono najczęściej się chyłkiem skrada
Do jednych przychodzi i na zawsze
zostaję
Innym tylko kamieniste rozstaje
Wyrzuciłaś ku niemu miłości klucz
krzycząc, furiat!
tą scenę na oczy widziałem
wzięłaś rozpęd , klucz jak ptak w
powietrzu
srebrem fruwał, pod nogi mu upadł
Upadł tak szczęśliwie jakby ptaszek
fruwał
pod jego nogami się turlał
Wiem, że go z namaszczeniem podniesie,
odwróci się i go tobie odniesie
Życie mnie nauczyło że klucz miłości od
niego odbierzesz
a usta twoje zakochana dziewczyno,
uśmiechnięte
jak otwarte serce w podzięce, w ofierze
Jak aktorka na scenie, ukazałaś swoja złość
na niego
co to da skoro czekasz
i czekać będziesz na tego łotrzyka złego
Za oknem letnia zieleń zakrywa dachy
domów
W twoim sercu dziewczyno ciepły maj
Widzę ciebie znów w jego ramionach
Wymarzę z pamięci ten rzut klucza ku
niemu
Nie powiem o tym nikomu
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Poetazeslaska.com
Komentarze (3)
Oj, Bolesławie, bardzo ładnie:-)
Pozdrawiam:-)
Fiu, fiu, jakie marzenia. Bardzo ładny wiersz☺
pięknie i szczerze piszesz Bolesławie Pozdrawiam
serdecznie:))