Rzucony w otchłań samotności
powoli umieram...
jak kamień rzucony w otchłań samotności
nie chce ale to wybieram
jestem cały nasiąknięty w złości
nie potrafie sobie z tym poradzić
tak bardzo Cię kocham...
Nie mogę Cię niczym do mnie zbawić
dlatego codziennie po nocach szlocham
Niby jesteśmy razem...
Ale niestety tylko niby,
Widujemy sie tylko kiedy on pojedzie
wiem,że napewno mnie też kochasz
ale ja juz nie daje sobie z tym rady
i nikt mi nie pomoże
zostałem zupełnie sam...
Nie wiem co mam robić
dlatego umieram...
porzucony gdzieś na skraju świata
Boże prosze pomoż mi
bo umieram...
Jak kamień rzucony w otchłań nicości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.