Sadomasochistycznie...
pełznę
jak poczwara bez nóg
wiję się wokół twoich stóp
i z uwielbieniem wpatruję
w twoja nieskazitelną postać
drżę
przed twoim wrogim spojrzeniem
które bije mnie po twarzy
i rozkazuje nieprzejednanie
abym marzyła o karze
umieram
gdy dzień nadchodzi nieproszony
i otula mnie bezczelnie świtem
gdy ty właśnie kazałeś mi
spełznąć niżej...
Miłość przybiera różne barwy... rani i niszczy niepokonanie...
autor
Amatorka
Dodano: 2007-08-16 20:45:11
Ten wiersz przeczytano 376 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.