Samotność
Nocą kiedy księżyc mami dusze,
Kiedy w ustach dech zapiera,
Wtędy męczą mnie katusze,
Żądza w środku mnie rozpiera.
Cień człowieka, człowiek w cieniu,
Wszystko co nam ludzkość daje,
Wnet ulega zapomnieniu,
Bowiem mit wspólczesność zdaje.
Ta się w chwilę wnet obróci,
W życiu bowiem tak to bywa,
Że co dobre nie powróci,
I na zawsze gdzieś ubywa.
Stąd też chwila niech ta żyje,
Póki młodość na mej skroni,
I co w życiu smutek sprawia,
Nigdy mnie już nie dogoni.
Lecz samotność za mym oknem,
Szczezłe zęby do mnie szczerzy,
I wciąż mówi, że żyć warto,
Czy w to jednak ktoś uwierzy!
O zła chwilo niepojęta,
Bowiem ta co sprawia mdłości,
Ciągnie mnie gdzieś w duszy pęta,
Aby uszczknąć mej młodości.
Już nie żyję. Śmierci wrota,
Wnet otwarły się przede mną,
Lecz wnet cóż to - ta brzydota,
Nagle stała się przepiękną.
Smukła kibić, czarne oczy,
Białe zęby, długie włosy,
Jeno cóż tu pisać więcej,
Iście kwiat to przeuroczy.
Lecz nie dla mnie owe czary,
Jako bowiem mam to pojąć,
Że człek stary był przed chwilą,
Teraz młodą mogę objąć.
Myśli niecne wnet przybędą,
Jest to bowiem ta godzina,
Kiedy człowiek w niepamięci
(Że to przed nim cna gadzina,
W młodym ciele wciąż go nęci)
O cnym świecie zapomina.
Lecz cóż zrobić ma ów szczęśnik,
Kiedy umysł zatracony,
Gdy już czas jest by uciekać,
A on stoi wciąż wpatrzony.
A jest na co moi mili,
Bowiem ta już będąc nago,
Wdzięki swoje przed nim chyli,
Zbliża doń się i to żwawo.
W końcu doszła nieszczęsnego,
Lecz o dziwo w tymże czasie,
Znikło gdzieś ubranie jego,
Razem stali w pełnej krasie.
I w tej chwili się zaczęło,
To co zdarzyć się musiało,
Był to bowiem sen biednego,
Który słońce mu przerwało.
Tak to bowiem w snach już bywa,
Że coś zaczniesz powolutku,
Świt to nowy ci przerywa,
I gdzieś czmycha po cichutku.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.