Samotny świt.
Nocą, gdy budzę się
Wszystkie części mojego ciała
Krzyczą ‘tak’.
Przez dotyk mówię:
Na chwilę
Wieczność chcę dotknąć.
‘Jeszcze’ z mych ust
Wymyka się
Ostatni oddech
Zatrzymany w cieniu
Mokrego od wzdychań sufitu
Gdzieś kończy się podłoga,
Gdzieś zaczynamy się my.
Płynna granica
Pożądaniem zapisana na prześcieradle.
Otwieram oczy
I okno wschodzące.
Samotny świt.
autor
Immoral.
Dodano: 2009-10-16 20:42:47
Ten wiersz przeczytano 461 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (2)
Bardzo podoba mi się ekspresja, która emanuje z
Twojego wiersza ;) pozdr.
Dobry wiersz, szczególnie podoba mi się końcówka:)
Pozdrawiam.