Sceneria życia...
Dostałam rolę w spektaklu życia,
czy to za mało, może za wiele?
czy jestem winna, za to że jestem?
płacić więc muszę czynem i gestem
a bogom palić świece w kościele...
Kości rzucono bez naszej wiedzy,
życie nas skuło genów łancuchem,
prosty przypadek, ty i on, jesień
może pażdziernik był, może wrzesień?
kości rzucone jednym odruchem...
Nikt cię nie ostrzegł, nikt nie
powiedział,
może to bylo losu zrządzeniem?
że będziesz dla mnie ogniem, ja wodą,
ty dniem gorącym a ja ochłodą,
ty chmurą lekką a ja kamieniem...
Zadna z nas para godna Oskara,
na deskach życia gramy swe role
pośród scenerii różnych wydarzeń,
Ty wielka Diva,Grande Dame Teatru
ja w kiepskiej sztuce,
wieczysty błazen...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.