Sen emigranta
Ogarnął mnie dzisiejszej nocy.
Sen emigranta,
Sen o Polsce, o kraju ojczystym,
w którym się urodziłem,
i w którym chce umrzeć.
Oddać mu duszę i ciało.
Piękny sen, dawno takiego nie miałem.
Byłem szczęśliwy, wśród rodziny.
Najbliższych przyjaciół.
Bijące ciepło odczuwałem.
A wszystko było takie prawdziwe...
Mój wzrok nie poznał się.
Choć twarz swoją widziałem.
Jak z odbicia w lustrze…
Mój słuch nie poznał się.
A inne glosy słyszałem…
Mój nos nie poznał się.
A zapach był tak silny…
Mój dotyk, ma dłoń nie czuła różnicy...
Byłem tam, choć przez krotka chwilę.
Swoja ukochana Polskę zobaczyłem.
W senne marzenie uwierzyłem.
(tak prawdziwe jak ten wiersz
i słowa w nim zawarte).
Sam siebie oszukałem...
Ile bym dał żeby to była prawda.
A zobaczyłem:
Rodzinne spotkanie,
atmosfera radości.
Wróciłem do Polski,
Także najlepszy przyjaciel
z wojska powrócił.
Były uściski, prezenty, uśmiechy.
I dziwny symbol.
Patyczki malowane.
I nagle to wszystko znikło.
Runęło w przepaść.
Opadło jak mgła na ziemie.
W oddali usłyszałem dźwięk budzika.
Nawet nie zdążyłem na pożegnanie
polskiej
ziemi ucałować.
Sen z 30 11 2004

dawidny

Komentarze (4)
Pozdrawiam i rozumiem :)
Sny emigracyjne... Kto sam nie przeżył, nie zrozumie.
Daję ogromonego plusika. Pozdrawiam
O jaki stary, ale wciąż zaktualny wiersz
Też mam takie sny o kraju i tych wszystkich
spotkaniach, w których uczestniczę poprzez oglądanie
fotografii. Wiersz jest mi bliski. Serdeczności.