Sen o strażaku
W czystym sumieniu
W najgłębszych snach
Tam, gdzie kończy się jawa
Zobaczyłam go
Był inny
Zupełnie odmieniony
Delikatny czar dobra okrywał jego ciało
Umysł pełen nadziei
Patrzyłam się długo
Traciłam poczucie czasu
Granice między jawa a snem całkowicie
tracił sens
Widziałam tylko jego
Z tym oczu płynęła odwaga
Pewność siebie biła mu z ust
Ręce poranione, zakrwawione
Krople krwi spływały po ciele
Byłam jak zaczarowana
W transie tego snu
Oczy nie mogły zapomnieć
Widoku strażaka
Komentarze (3)
Ładnie napisany wiersz! Taka forma zapisu podoba mi
się.Piekny sen!-:)).Pozdrawiam.Dobranoc.
biel refleksja
i ciekawe skojarzenia
pozdrawiam
ciekawie skłania do zadumy pozdrawiam