Serce mroku
Wśród zielonych błękitów coś się pieni, coś
wrze
Niespokojna choć gładka tafla niknie we
mgle
Za spojrzeniem mym głębia - pada na dno jak
cień
Za odgłosem jej - cisza kładzie niebo na
świat
Za oddechem jej - upiór, co w tę toń dawno
spadł
I na wieki rozkołysał czerń.
Mijam błękit i zieleń, w zimny zapadam
mrok
O ciemności i głazy mglisty rozbijam
wzrok
Szumi pieśń, śpiewa głos, krzyczy ze
wszystkich stron
Mijam wraki i sieci, co osiadły na dnie
I ten głos - i ta pieśń - wciąż ku uszom
mym mknie
I kołysze znów ciemną toń.
W tyle zostały fale, tu nie słyszę już
fal
Głos wśród ogromu wód wciąż unosi mnie w
dal
Brak już tchu i spojrzenie wśród ciemności
się mgli
Śpiewa znów, szumi pieśń, z dala cień,
biała dłoń
Mglisty wzrok, mglisty słuch, wciąż
przybliżam się doń
Wśród ciemności coś nagle się skrzy.
Z oczu mrok, co niejedną na śmierć
wykrwawił noc
Z dłoni blask, co przyćmiewa chwałą swą
każdą moc
To legenda, co pieśnią wabi w błękit i
czerń
Z ust ten śpiew, co ogłusza, mami i umysł
mgli
Z ust ten uśmiech, co podstępnym ostrzem
zabija sny
I co w serce się wbija jak cierń.
To legenda, co pozostać powinna wśród
wód
Co nieznanym być winien dłoni morderczych
lód
Ci zwabieni legendą, spadną na dno jak
wrak
I przepadną wśród fal - i ogarnie ich
mrok
Wyczekując następnych, którym pieśń zaćmi
wzrok
Których ciemność pochwyci we łzach.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.